Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Wiadomości

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Kim był student UJ na przestrzeni wieków? Rozmowa z prof. Krzysztofem Stopką (część II)

Kim był student UJ na przestrzeni wieków? Rozmowa z prof. Krzysztofem Stopką (część II)

Historia uczelni to w znacznym stopniu historia jej studentów. Jeśli spojrzymy wstecz, zauważymy, że charakter społeczności studenckiej Uniwersytetu Jagiellońskiego znacząco zmieniał się na przestrzeni wieków i niekiedy bardzo odbiegał od wizji, do której przywykliśmy dzisiaj.

Poniżej prezentujemy drugą część rozmowy z prof. Krzysztofem Stopką, dyrektorem Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, historykiem, ekspertem w zakresie dziejów najstarszej polskiej uczelni. Pierwsza część wywiadu, dotycząca pochodzenia narodowościowego i terytorialnego studentów dostępna jest tutaj.

Z jakich klas czy też warstw społecznych pochodzili dawniej studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego? Jak zmieniało się to na przestrzeni wieków?

W XV wieku studentami naszego uniwersytetu byli przede wszystkim synowie mieszczan. Uniwersytet był dla nich narzędziem promocji socjalnej, stwarzał możliwość przyszłych karier, zarówno w aparacie miejskim, jak i w Kościele. Na początku szlachta również była zainteresowana studiami, ponieważ w średniowieczu istniał etos uniwersytetu i stopni uniwersyteckich. Stąd jeszcze w XV wieku widzimy sporo studentów pochodzenia szlacheckiego. Jednakże bardzo trudno jest ich odróżnić od synów chłopskich. Musimy pamiętać, że w tym czasie szlachta, podobnie jak chłopi, mieszkała na wsi. Jeżeli więc ktoś podawał w metryce, że pochodzi z takiej a takiej wsi, trudno stwierdzić, czy to był szlachcic czy chłop. W tym okresie chłopi mieli jeszcze swobodę poruszania się, opuszczania wsi. Ograniczenia pod tym względem zostały wprowadzone dopiero pod koniec XV stulecia. Ogólnie rzecz biorąc, ocenia się, że w XV wieku wśród studentów pochodzenia wiejskiego było ok. 50% chłopów i 50% szlachty. Ale w uniwersytecie mimo to dominowali studenci pochodzenia mieszczańskiego.

W kolejnym stuleciu szlachta straciła zainteresowanie studiami i stopniami uniwersyteckimi. Dawniej uważano, że wynikało to z faktu, że Uniwersytet nie wprowadził żadnych reform w programie nauczania, nie stwarzał oferty studiów humanistycznych, które stały się modne. Jest to jednak sąd niesprawiedliwy. Świadczą o tym dane z księgi zawierającej spisy wykładów. Nazywano ją „Księgą pilności", po łacinie „Liber diligentiarum", ponieważ w grafiku zajęć notowano, czy wykładowcy byli pilni (diligentes), czy też niedbali (negligentes). W spisie zajęć widzimy dużą ofertę z zakresu języka łacińskiego, dzieł autorów klasycznych i humanistycznych, modnych na przełomie XV i XVI wieku. Problem polegał tylko na tym, że studia humanistyczne w systemie uniwersyteckim nie były celem samym w sobie. Stopnie zdobywano dopiero po studiach filozoficznych.

Jak zatem wytłumaczyć proces odchodzenia szlachty od studiów?

Przyczyn tego zjawiska należy szukać gdzie indziej, w przemianach społecznych, które zaszły w tym okresie. Już w pierwszej połowie XV wieku szlachta wystarała się u króla Władysława Jagiełły o wyłączność dostępu do wyższych urzędów państwowych i kościelnych. Kościół był bardziej dostępny od administracji państwowej, ale ważniejsze stanowiska (biskupów, opatów, kanoników katedralnych) były też zarezerwowane dla szlachty. W Krakowie w kapitule katedralnej tylko dwa kanonikaty były dostępne dla mieszczan, ale tylko tych, którzy w naszym uniwersytecie uzyskali stopnie. Od szlachty tego nie wymagano. Stopień naukowy przy konkurencji o stanowisko kościelne mógł pomóc jeśli ubiegali się o nie np. dwaj szlachcice. Ale i tak więcej znaczyło zaplecze rodzinne niż stopnie. Generalnie sądzi się, że brak wymogu wykształcenia uniwersyteckiego przy obejmowaniu stanowisk państwowych i kościelnych spowodował, że szlachta straciła zainteresowanie studiami.

Poza tym w XVI wieku bardzo modne stały się wyjazdy za granicę. Jednak nie tyle dla gruntownych studiów, co, jak byśmy dzisiaj powiedzieli nieco kolokwialnie, dla „otrzaskania się" w świecie. Czasami zapisywano się tam nawet na uniwersytet, ale zwykle dla wysłuchania wykładów ciekawych i głośnych profesorów. Chodziło głównie o zwiedzenie obcych krajów, poznanie panujących tam systemów rządów, przyjrzenie się społeczeństwu, poduczenie miejscowych języków. Zwykle z młodzieżą szlachecką wyjeżdżał jeden z profesorów naszego uniwersytetu, zwany preceptorem. Pilnował, żeby synowie szlacheccy, w miarę możliwości zachowywali się przyzwoicie. Czasami preceptor zyskiwał więcej niż jego wychowankowie. W każdym razie wyjazdy zagraniczne w wypadku szlachty zastąpiły edukację uniwersytecką.

Brak wymogu wykształcenia uniwersyteckiego przy obejmowaniu stanowisk państwowych i kościelnych spowodował, że szlachta straciła zainteresowanie studiami.

Później pojawiły się zakony nauczające, zwłaszcza jezuici, którzy od drugiej połowy XVI wieku zakładali kolegia humanistyczne, nie nadające wprawdzie stopni naukowych, ale udzielające nauk z zakresu modnych wówczas języków starożytnych. Od XVI wieku ideałem człowieka wykształconego był „homo trium linguarum" – „człowiek trzech języków", tj. taki, który znał trzy języki klasyczne: łacinę, grekę i hebrajski. Z tym że hebrajski nie odgrywał większego znaczenia. Liczyły się zwłaszcza łacina i greka. Ofertę tę stworzyły właśnie kolegia jezuickie, a później pijarskie. Przez cały okres kształcenia (a nieraz było to 10 lat) szkoły te wpajały przede wszystkim w głowy słówka, wyrażenia, zwroty, wielkie partie tekstów z łaciny i greki. Miało to istotne konsekwencje dla języka polskiego, bo doprowadziło do tzw. makaronizowania, czyli wplatania we własne wypowiedzi fragmentów obcojęzycznych tekstów, pochodzących od autorów antycznych. Tego uczyła szkoła humanistyczna. Prowadziło to do zaśmiecania języka polskiego. Reakcja przeciwko temu zjawisku nastąpiła dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. Dziś podobnie jest z językiem angielskim, choć być może szkoły nie są temu tak bardzo winne.

Jak zareagował na to Uniwersytet w Krakowie?

Nasz uniwersytet niemal natychmiast dostrzegł w szkolnictwie zakonnym konkurencję, naruszenie monopolu kształcenia. Wydał zatem wojnę jezuitom, którą ostatecznie wygrał. Nie dopuścił do otwarcia kolegium jezuickiego w Krakowie przeznaczonego dla młodzieży. W 1588 r. stworzył własną szkołę humanistyczną, tzw. „szkoły publiczne" (scholae publicae). Właściwie była to jedna szkoła, ale zwyczajem  tamtych czasów było używanie w stosunku do jednej szkoły liczby mnogiej. Na początku XVII wieku poważną sumę pieniężną zapisał jej szlachcic pomorski Bartłomiej Nowodworski. Odtąd zaczęto nazywać ją mianem „Szkół Nowodworskich". Do wzniesienia specjalnego gmachu (dzisiejsza siedziba władz Collegium Medicum) przyczynił się profesor Gabriel Prewancjusz-Władysławski. Stąd mówiono też czasem o Kolegium Władysławowskim. O ile w Uniwersytecie nadal przeważali synowie mieszczan (był jeszcze pewien odsetek chłopstwa, ale malał wraz z przywiązaniem ich do ziemi), to w Szkołach Nowodworskich pojawili się synowie magnatów, zwłaszcza tych, którzy były niechętni zakonowi jezuitów. Wśród absolwentów możemy wymienić m.in. późniejszego króla Jana III Sobieskiego, który wraz z bratem studiował właśnie w Szkołach Nowodworskich. Co więcej, podjął nawet studia na uniwersyteckim Wydziale Filozoficznym.

Szkoły Nowodworskie były jednak raczej „przybudówką" Uniwersytetu. W ciągu XVII i XVIII wieku Uniwersytet stworzył zresztą zależną od siebie sieć szkół średnich i elementarnych rozrzuconych po całym kraju (tzw. kolonie akademickie). Szkoły te były też bardziej otwarte na młodzież pochodzącą ze stanu mieszczańskiego. Od XVI wieku, jeżeli w uniwersytecie studiowała szlachta, to z reguły na Wydziale Prawa, bo to dawało jej różne możliwości pracy w sądownictwie. Przewaga mieszczaństwa wśród studentów będzie utrzymywała się jeszcze bardzo długo.

Jakie przełomowe zmiany w pochodzeniu społecznym studentów nastąpiły w XIX stuleciu?

Doszło do uwłaszczenia chłopów, czyli uzyskania przez nich ziemi na własność, a wcześniej – dzięki Kodeksowi Napoleona – przyznania im wolności osobistej. Od 2. połowy XIX wieku nastąpił wobec tego szturm studentów pochodzenia chłopskiego. W swej rozprawie na ten temat prof. Andrzej K. Banach doliczył się w latach 1860/1861-1917/1918 imponującej liczby 3480 osób.

Od XIX wieku zauważalna stała się jeszcze jedna grupa społeczna, inteligencja, która mogła się wywodzić zarówno z mieszczaństwa jak i ze szlachty.

Byli to ludzie ubiegający się o stanowiska w tzw. wolnych zawodach – np. adwokackim, czy lekarskim. Uniwersytet umożliwiał im zdobycie niezbędnych do tego umiejętności. Inteligencja stała się wpływową grupą społeczną, tym bardziej, że od 2. połowy XIX stopniowo zacierały się dawne podziały stanowe. Pojawili się też studenci żydowscy. W tym czasie studiowało w Krakowie blisko 4 tysiące studentów wyznania mojżeszowego, zarówno narodowości żydowskiej, jak i polskiej. W związku z konkurencją na rynku pracy pojawiły się napięcia o charakterze etnicznym. Ale te bardziej ostre miały miejsce dopiero w okresie międzywojennym.

W lewym górnym rogu: fragment obrazu Jana Matejki "Wpływ Uniwersytetu na kraj w wieku XV. Nowe prądy. Husytyzm i Humanizm."

Z prof. Krzysztofem Stopką rozmawiał Kamil Jodłowiec z Działu Promocji i Informacji UJ.

Polecamy również
Prezes UOKiK nagrodził absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego

Prezes UOKiK nagrodził absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego

Spotkanie kandydatów na rektora UJ ze wspólnotą uczelni

Spotkanie kandydatów na rektora UJ ze wspólnotą uczelni

Oświadczenie prorektora UJ ds. <span lang="la">Collegium Medicum</span>

Oświadczenie prorektora UJ ds. Collegium Medicum

UJ w najnowszym <span lang="en">QS World University Rankings by Subject 2024</span>

UJ w najnowszym QS World University Rankings by Subject 2024

Widok zawartości stron Widok zawartości stron