Naukowcy z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ pracujący pod kierunkiem prof. Wojciecha Branickiego, dr. hab. inż. Pawła Łabaja oraz prof. Krzysztofa Pyrcia, przeprowadzili analizę skażenia krakowskiej przestrzeni miejskiej wirusem SARS-CoV-2.
Próbki do badań pobierali strażnicy miejscy z miejsc o dużym natężeniu ruchu. Wymazy z powierzchni płaskich pochodziły np. z bankomatów i biletomatów zlokalizowanych na przystankach autobusowych i przy galeriach handlowych.
- Oznaczanie obecności materiału genetycznego wirusa SARS CoV 2 było wykonywane przy pomocy testu genetycznego "Real-Time Fluorescent RT-PCR Kit for Detecting SARS-2019-nCoV". Test ten cechuje bardzo wysoka czułość, gdyż jest w stanie wykryć nawet pojedyncze kopie wirusa. Stosowanz jest m.in. w Niemczech do testowania próbek od pacjentów – tłumaczy Paweł Łabaj, współautor badań i dodaje, że choć oznaczenia miały charakter jakościowy, a nie ilościowy, to charakterystyka wyników wskazuje na obecność w pobranych próbkach kilku, kilkunastu kopii wirusa, a nie kilkuset i więcej.
Jak pokazały badania, w połowie marca w ponad 40% próbek można było znaleźć materiał genetyczny wirusa. Pierwszego dnia projektu zaobserwowano najwyższy odsetek wyników pozytywnych. Zebrano materiał, który akumulował się na powierzchniach przez kilka dni - dodaje badacz.
W kolejnych tygodniach dane były coraz bardziej optymistyczne, a na początku kwietnia w kolejnych pobraniach tylko jedna próbka danego dnia była pozytywna.
– Nie widzimy, żeby jakakolwiek lokalizacja miała ciąg wyników pozytywnych. Wirus pojawia się incydentalnie, wraz z pojawieniem się w określonym miejscu chorej osoby, a nie jest stale obecny w przestrzeni publicznej – zaznacza naukowiec z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ.
Jak podkreślają autorzy badań, wirus został wykryty w początkowym okresie monitorowania, ale podjęta przez miasto dezynfekcja przestrzeni publicznych, przyniosła oczekiwane skutki. Naukowcy przypominają jednocześnie konieczności dezynfekcji dłoni i unikaniu dotykania twarzy.
źródło: UMK