Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Wiadomości

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Czy komercjalizacja świąt Bożego Narodzenia zabija duchowość?

Czy komercjalizacja świąt Bożego Narodzenia zabija duchowość?

Z badań wynika, że 70 proc. respondentów chodzi na pasterkę, 78 proc. śpiewa kolędy, 91 proc. zostawia wolne miejsce przy wigilijnym stole, 94 proc. ubiera choinkę, a aż 98 proc. łamie się opłatkiem. O komercjalizacji świąt i zacieraniu się granicy pomiędzy sferą profanum i sacrum, codzienności i odświętności rozmawialiśmy z dr hab. Małgorzatą Bogunią-Borowską z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Łukasz Wspaniały, Sekcja Mediów Elektronicznych UJ: Święta Bożego Narodzenia zaczynają się u nas coraz wcześniej i to niezależnie od pogody. Bywa, że świąteczne dekoracje pojawiają się w galeriach handlowych nawet przed 1 listopada. To dobrze czy źle?

Mamy czas profanum i czas sacrum. Czas pracy i czas świętowania. Dotychczas profanum trwało dłużej, a sacrum było w wymiarze czasowym krótszym okresem

Dr hab. Małgorzata Bogunia-Borowska, kierownik Zakładu Badań Kultury Współczesnej UJ*: Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na to pytanie. Życie społeczne charakteryzuje się tym, że istnieje zmienność różnych porządków społecznych. Mamy czas profanum i czas sacrum. Czas pracy i czas świętowania. Czas radości i czas nostalgii. Dotychczas profanum trwało dłużej, a sacrum było w wymiarze czasowym krótszym okresem. To był czas niezwykły. Czas wyjątkowy. Jednak żeby odczuć owo przejście z jednego porządku codzienności do tego, co wyjątkowe i niezwykłe trzeba było spełnić kilka warunków.
Po pierwsze należy się do owego przejścia przygotować. Owe przygotowania objawiają się wielkimi porządkami w domu, przygotowaniem ściśle określonych na ów specjalny czas potraw, dekorowaniem mieszkań, stołów. Po drugie, przygotowania obejmują także wymiar duchowy. „Porządki" trzeba zrobić także we własnej duszy i sumieniu. A to wymaga spokoju, zatrzymania się, refleksji, zrobienia rachunku sumienia. Po trzecie, pojawiają się pewne wyzwania i ograniczenia związane z przygotowaniami do świąt takie jak choćby istnienie postu. Wszystko to służy wyraźnemu rozgraniczeniu dwóch rytmów ludzkiego życia: profanum i sacrum, codzienności i odświętności. Granica między tym, co codzienne, a tym co świąteczne i odświętne, gdy są spełnione owe warunki, jest wyraźna. Samo przejście z jednego porządku do drugiego jest wówczas silnie odczuwane przez ludzi. Istnienie takiej granicy zapewnia wyjątkowość czasu świąt Bożego Narodzenia. Nie jestem zwolenniczką wydłużania czasu przedświątecznego i rozpoczynania w listopadzie przygotowań do tych świąt. Listopad to miesiąc, który jest raczej czasem przeznaczonym na wspominanie zmarłych. Czasem nostalgii. Ona też jest potrzebna do tego, aby później docenić radość świąt Bożego Narodzenia. Człowiek nie może być non stop przez dwanaście miesięcy w roku radosny i szczęśliwy. To byłoby nienaturalne dla natury człowieka. Nasze organizmy potrzebują pewnego emocjonalnego płodozmianu.

A jak jest dzisiaj? Co stało się z tą wyraźną granicą?

Poprzez zabiegi marketingowe usiłuje się wydłużyć ów czas świąteczny zaburzając ustalone od wieków proporcje pomiędzy czasem codziennym i świątecznym

- Dziś trendy komercjalizacyjne czy handlowe spowodowały, że sfera sacrum mocno się „rozciągnęła" i „naciągnęła". Poprzez zabiegi marketingowe usiłuje się wydłużyć ów czas świąteczny zaburzając ustalone od wieków proporcje pomiędzy czasem codziennym i świątecznym. Dzisiaj na święta czekamy już od początku listopada. To powoduje, że nie cenimy już tak tej odświętności. Zanika i nie jest odczuwalna granica pomiędzy tymi dwoma porządkami społecznymi. Wszystko się zlewa w jedno. Dawniej ta granica była wyrazista i ważna dla regulacji życia w społeczeństwie. Symbole tradycyjne, ale też religijne wkraczają do miejsc, w których wcześniej nie istniały, jak na przykład występujące we wszystkich możliwych reklamach mikołajki. Jestem ciekawa, czy dzieci w ogóle jeszcze dzisiaj wiedzą, jak wygląda prawdziwy św. Mikołaj, który był biskupem. Jego strój nie ma nic wspólnego z dzisiejszymi medialnymi i handlowymi panami i paniami mikołajkami. Święty Mikołaj nosił infułę i pastorał, a jego szaty były jasne, a nie czerwone. Czerwone Mikołaje, które się ostatnio na potęgę rozmnożyły pochodzą z tradycji anglosaskiej.
Gdybym miała jednak poszukać pozytywnego aspektu tej sytuacji, to z pewnością byłaby to estetyka. Polacy inaczej przyozdabiają dzisiaj swoje choinki czy stół świąteczny. Bawią się swoimi gustami. Testują różne estetyki. Są bardziej kreatywni. Ale to nie powinno wypierać tego, co w świętach Bożego Narodzenia jest najważniejsze. To święto, które w tradycji chrześcijańskiej upamiętnia narodziny Jezusa Chrystusa. Dodajmy poprzedzone okresem specyficznego oczekiwania nazwanego adwentem. Jest to święto rodziny. Warto dodać, że święto Bożego Narodzenia jest także częścią tradycji i kultury. I z tego powodu stanowi także wartość dla osób, dla których ich aspekt religijny ma mniejsze znaczenie.

Dlaczego tak łatwo większa część społeczeństwa ulega przedświątecznej gorączce? Lubimy być uwodzeni przez tę podniosłą i nostalgiczną atmosferę?

- Lubimy być uwodzeni. To naturalne, że podoba nam się, gdy ktoś o nas zabiega, mówi miłe rzeczy, komplementuje i poświęca czas. Aktualnie mamy deficyt czasu. Mimo że to wszystko jest sztuczne, to te gesty są miłe. Galerie handlowe czy udekorowana przestrzeń miast budzi pozytywne emocje. To jest taka bezpieczna i sympatyczna przestrzeń. Większość z nas dobrze się w niej czuje. Jedni wolą galerie, inni ustawione na rynkach targi. Komercjalizacja jest procesem dynamicznym. Można ją porównać do lat 90. i wejścia na polski rynek reklamy. Początkowo Polacy uwielbiali je oglądać. To była nowa estetyka, retoryka, sposób mówienia. Z czasem ta reklama zaczęła irytować, przeszkadzać i męczyć. Dokładnie tak samo jest z komercjalizacją świąt. Ponad 10 lat temu jeszcze się to ludziom podobało. Badania CBOS-u z 2013 roku pokazują, że aż 72 proc. respondentów było zdania, że im ta komercjalizacja przeszkadza, jest zbyt nachalna i nie sprawia już przyjemności. Istnieje jednak granica po przekroczeniu której ludzie czują się nią zmęczeni. I to, co wcześniej uznawali za atrakcyjne i ujmujące, teraz ich najzwyczajniej w świecie irytuje. Dzieje się też tak dlatego, że społeczeństwo rozpoznało mechanizmy perswazyjne i działanie rozmaitych zabiegów, i w efekcie mówi dość.

Z badań wynika, że przeciętna polska rodzina wyda na organizację świąt prawie 1300 zł, o 11 proc. więcej niż rok temu. Blisko połowę z tej kwoty pochłoną wydatki na prezenty. By zrealizować plany, ludzie coraz częściej zaciągają kredyty. Z czego to wynika?

Polacy i tak nie wydają dużo w porównaniu z krajami Europy Zachodniej. Przeciętnego Francuza święta kosztują trzykrotnie więcej

- Nikt nie chce być wykluczony i zmarginalizowany. Ludzie nie chcą żeby im ten pociąg z kolorowymi i atrakcyjnymi świętami uciekł. Wszyscy chcą się do niego załapać. Chcemy żeby było wesoło i kolorowo. Te wzorce widoczne w mediach przenosimy do własnego życia. Ktoś, kto tego nie robi, ma poczucie, że jest wykluczony. Poza tym Polacy i tak nie wydają dużo w porównaniu z krajami Europy Zachodniej. Przeciętnego Francuza święta kosztują trzykrotnie więcej. Istnieje także inny aspekt, który ujawnia się w czasie rodzinnych, świątecznych wizyt członków rodzin. Jest to dla niektórych doskonała okazja do zaprezentowania swojego statusu społecznego, tego jak żyjemy, jak mieszkamy, tego, jak mamy urządzone mieszkania. Z tego też powodu staramy się, aby niczego w czasie tych świąt nie brakowało.

Czy istnieje skuteczna recepta, jak nie dać się zwariować? Możemy podejść do świąt bardziej refleksyjnie?

- Jak wspomniałam wcześniej, komercjalizacja świąt i trendy, które się pojawiają, zaczynają nas drażnić. Wyraźnie widać, że powoli pojawia się w nas refleksja nad znaczeniem świąt Bożego Narodzenia i jego istoty. To powoduje, że zaczynamy rozsądniej dokonywać wyborów i zakupowych. Jesteśmy otoczeni przedmiotami w takim stopniu, że mamy coraz częściej problem z ich ogarnięciem. Socjologowie dokonują takich analiz, które pokazują że ludzie nie radzą sobie z przedmiotami. Nie przesadzałabym oczywiście z negacją prezentów świątecznych. Dzielenie się prezentami, to wymiana. Pozwala ona skoncentrować się nie na sobie, a na kimś innym. Jeżeli prezenty towarzyszą dobrym emocjom to nie widzę w tym zagrożenia. Gorzej jest w sytuacji, gdy prezenty i rzeczy materialne są jedynymi rzeczami, z którymi wiąże się to piękne rodzinne święto. Prezent może być dopełnieniem, ale nie może być kwestią centralną. Warto dodać, że te prezenty też się zmieniają. Dzisiaj częściej kupujemy rzeczy wyszukane. Bardziej staramy się je spersonalizować.

Jakie jeszcze zachowania towarzyszą świętom Bożego Narodzenia?

- Polacy są niezwykle tradycyjni i rodzinni. Te święta są dla nich ważne. 68 proc. Polaków deklaruje, że przed świętami odwiedza groby bliskich. Nie zapomina o tych, którzy nie zasiądą z nimi do wigilijnego stołu. Co trzeci ankietowany zaprasza na wigilię samotną osobę. Z jednej strony, święta Bożego Narodzenia to czas radości. Z drugiej zaś, to także czas, kiedy u ludzi samotnych nasilają się objawy depresyjne. To czas rozmyślań i rozliczeń własnych dokonań na gruncie życia rodzinnego. Czasami ten bilans nie wypada pozytywnie. Jednak święta Bożego Narodzenia dają zawsze nadzieję, że można to zmienić.

Przedstawiciele Kościoła uważają, że ludzie gubią religijny sens Bożego Narodzenia i nie potrafią cieszyć się świąteczną atmosferą we właściwym czasie. Czy komercjalizacja nie zmieniła istoty Bożego Narodzenia? Czy czas świąteczny nadal jest przeciwieństwem codzienności?

Sam Kościół otwiera się na potrzeby i oczekiwania współczesności. Mam na myśli chociażby żywą szopkę, którą organizują ojcowie Franciszkanie w Krakowie

- Uważam, że tak. Wystarczy chociażby spojrzeć na dane statystyczne. Wedle badań CBOS-u 66 proc. respondentów deklaruje, że czyta Pismo Święte, 70 proc. chodzi na pasterkę, 78 proc. śpiewa kolędy, 91 proc. zostawia wolne miejsce przy stole, 94 proc. ubiera choinkę, a aż 98 proc. łamie się opłatkiem. To są dla nas nadal niezwykle ważne święta, nawet jeśli ktoś nie wypełnia wszystkich zaleceń religijnych. Sam Kościół otwiera się na potrzeby i oczekiwania współczesności. Mam na myśli chociażby żywą szopkę, którą organizują ojcowie Franciszkanie w Krakowie. Przychodzi ją zawsze zobaczyć wiele rodzin z dziećmi. Ta obrzędowość jest wciąż mocno zakorzeniona. Mimo że jest to przede wszystkim święto rodzinne, to ujawnia ono także istnienie szerszej wspólnoty, którą łącza obrzędy i zwyczaje. Poza tym w Polsce obchodzi się także wigilię Bożego Narodzenia.

Dlaczego wigilia jest taka ważna?

- Wieczór wigilijny to czas czuwania. To właśnie moment oczekiwania. Moment skupienia. Świadomość, że wydarzy się coś ważnego. To jest przede wszystkim czas refleksji i wyciszenia. Wigilia silnie nawiązuje do tradycji religijnej. Oczekuje się wówczas pierwszej gwiazdki, która nawiązuje do gwiazdy betlejemskiej, którą ujrzeli trzej królowie. Wieczerza, którą się wówczas spożywa, jest postna, a rozpoczyna się ją czytanie ewangelii św. Łukasza. Dekoracja skromna, wręcz uboga. Biały obrus. Prostota i skromność wigilii to spory kontrast wobec kolorystyki i hałasu handlowego świata. Polska wigilia jest wyjątkowa. W takiej formie, jaką znamy w naszej kulturze, jest ona nieobecna w krajach Europy Zachodniej. Wigilia Bożego Narodzenia to jedno z najważniejszych świąt w naszej kulturze. To czas pojednania, oczekiwania i miłości. Tych wszystkich wartości, które powodują, że nasze życie jest spokojne i piękne.

W czasach PRL-u magia świąt zarezerwowana była tylko dla dwóch dni Bożego Narodzenia i wieczoru wigilijnego. Trzeba było się nieźle namęczyć, by cokolwiek postawić na świątecznym stole. Czy wiele osób pamięta do dziś „jak to było za komuny" i wspomina te czasy z rozrzewnieniem?

W czasach PRL-u rzeczywiście trzeba się było mocno natrudzić, by cokolwiek zdobyć. Z tego też powodu każda zdobycz cieszyła. Ludzie zaopatrywali się w towary na czarnym rynku czy w Pewexie

- Istnieją dwa modele kultury. Pierwszy model, to model wysokiej podaży produktów. Jest to sytuacja, gdy mamy do czynienia z absolutnym nasyceniem rynku produktami. Drugi model, to model niedosytu. Oba z nich mają plusy i minusy. Kultura nasycenia zmusza ludzi do ciągłego wyboru. To bogactwo idei, możliwości i produktów jest czasem przytłaczające. Kultura niedoboru, to kultura braku. To kompletnie dwa różne modele. W czasach PRL-u rzeczywiście trzeba się było mocno natrudzić, by cokolwiek zdobyć. Z tego też powodu każda zdobycz cieszyła. Ludzie zaopatrywali się w towary na czarnym rynku czy w Pewexie. Produkty miały zupełnie inną wartość. Dzisiaj rzeczy cieszą tylko przez chwilę, bo już kolejne czekają w kolejce. Kolejne przedmioty, które pragną człowieka uwieść. Taka sytuacja powoduje inflację ich wartości i znaczenia.
Samo obchodzenie świąt Bożego Narodzenia w sensie religijnym w ogóle się nie zmieniło. Na tym polega wartość religii, która odwołuje się do tego, co stałe, niezmienne i ponadczasowe. To także moc tradycji, która tworzy wspólnotę wartości. To coś stałego w życiu ludzi. Coś, co się cyklicznie powtarza i dzięki czemu trwają wspólnoty ludzkie. To jest ponadczasowe i niezmienne. Tego żadne kolorowe mikołajki nie zmienią.

* Dr hab. Małgorzata Bogunia-Borowska - socjolog, kulturoznawca i medioznawca. Absolwentka Wydziału Filozoficznego oraz Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu ekonomii i zarządzania ukończonych na Wydziale Prawa i Administracji przy Zakładzie Ekonomii Stosowanej UJ. Specjalizuje się w tematyce socjologii codzienności, socjologii wizualnej, edukacji medialnej oraz kulturze mediów. Bada współczesne przemiany kulturowe i cywilizacyjne, w szczególności wszelkie aspekty życia w społeczeństwie konsumpcyjnym. Krytyce i analizie poddaje kulturowe treści i znaczenia kreowane na obszarze telewizji, filmu czy ogólnie kultury popularnej. W obszarze jej zainteresowań znajduje się problematyka edukacji medialnej i komunikacji. Stypendystka Fundacji Nauki na rzecz Nauki Polskiej i wielokrotna stypendystka rządu Republiki Włoskiej. Członkini Międzynarodowego Stowarzyszenia Socjologicznego (ISA), Polskiego Towarzystwa Socjologicznego (PTS) oraz Międzynarodowego Stowarzyszenia Socjologii Wizualnej (IVSA). Stale współpracuje z Instytutem Obywatelskim oraz Instytutem Badań nad Gospodarką Rynkową.

Autorka tekstu O zwyczajach pobożnych - groby w Wielki Piątek i procesje w Boże Ciało. Antropologia zwyczajów religijnych w społeczeństwie polskim „SOCIETAS/COMMUNITAS" 2014, NR 1.

Polecamy również
W wieku 79 lat zmarł profesor Władysław Miodunka

W wieku 79 lat zmarł profesor Władysław Miodunka

Prof. Piotr de Bończa Bukowski odebrał nominację profesorską

Prof. Piotr de Bończa Bukowski odebrał nominację profesorską

Profesor Piotr Jedynak nowym rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego

Profesor Piotr Jedynak nowym rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego

Surowce naturalne w profilaktyce i terapii - nowe studia podyplomowe w UJ CM

Surowce naturalne w profilaktyce i terapii - nowe studia podyplomowe w UJ CM

Widok zawartości stron Widok zawartości stron