- Dopalacze zawierają substancje aktywne, których działanie może być znacznie silniejsze niż w przypadku naturalnych, zakazanych narkotyków. Działają szybko, ale przez krótki czas, co sprawia, że osoby pod ich wpływem mają pokusę, by zażywać więcej i więcej. Nie mają też kontroli nad tym, ile zażywają, bo o żadnych konkretnych dawkach nie ma mowy - mówił w rozmowie z red. Grzegorzem Jasińskim dr Piotr Hydzik ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Na Górnym Śląsku plaga zatruć dopalaczem "Mocarzem", w którym roi się od substancji najbardziej niebezpiecznych i uzależniających. Po jego zażyciu do tamtejszych szpitali trafiło ponad 240 osób z objawami silnego zatrucia środkami chemicznymi. Stan dwóch jest bardzo ciężki. Naukowcy biją na alarm, że branie tego syntetycznego kanabinoidu, o sile działania 800 razy większej niż marihuana, to samobójstwo.
W ubiegły poniedziałek w wywiadzie udzielonym dla radia RMF FM o zagrożeniu, jakie niosą dopalacze przestrzegał dr Piotr Hydzik, kierownik Oddziału Toksykologii Kliniki Chorób Wewnętrznych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Dopalacze albo, jak to się teraz często mówi, nowe substancje psychoaktywne, praktycznie niczym nie różnią się od klasycznych substancji psychoaktywnych, mam na myśli amfetaminę, kokainę, ecstasy. Wywodzą się z tych substancji, mają podstawowy rdzeń chemiczny i każdy chemik, który ma podstawową wiedzę, dodając odpowiednie podstawniki uzyskuje nowe substancje aktywne. Te substancje dają takie same objawy, jak substancja macierzysta. Problem w tym, że liczba tych podstawników jest nieograniczona, więc nieograniczona jest też liczba nowych substancji o nowych nazwach - mówił w rozmowie z red. Grzegorzem Jasińskim dr P. Hydzik.
Cały wywiad dostępny jest na stronie internetowej rmf24.pl.